HOT!
Dodano 9 miesięcy temu

Klasyczny styl powraca – Honda CL 500 Scrambler

(1 opinia)

Przyjemność z jazdy motocyklem to nie tylko prędkość. To również technika jazdy. Ktoś lubi długie autostradowe proste i prędkości ok. 200 km/h. Ktoś inny woli kręte boczne drogi i zabawę z zakrętami przy szybkości 80 – 100 km/h. To drugie to świat nowej Hondy CL 500 Scrambler.

Pójdę pod prąd lub może nieco bokiem, w stosunku do kolegów dziennikarzy z innych redakcji. Po pierwsze, kilkudniowej przejażdżki nie będę nazywał „testem”, który jest wtedy, gdy dostajesz motocykla na co najmniej 2 – 3 tygodnie i poświęcasz ten czas tylko na to. Przejeżdżasz 3 – 4 tys. km, a nie kilkaset. Po drugie, nie będę się ekscytował – na pół strony opisu – prędkością maksymalną mniejszą lub większa o jakieś 2 czy 3 km/h, od danych fabrycznych, ani przyspieszeniem lepszym lub gorszym o 0,1 sek. W pomiarach licznikowych na drodze takie wartości są w granicach błędu i takie informacje nic sensownego nie wnoszą. Po trzecie, nie będę kopiował informacji producenta tylko wyraża własne opinie i spostrzeżenia. Wygląda to dziwnie, gdy w większości „testów” tego motocykla czytam te same akapity, jeden do jednego przekopiowane ze strony producenta. I nie będzie „modnie”, czyli daruje wam stwierdzenia, że: „to tylko pięćsetka, a prawdziwy motocyklista poniżej litra nie siada”. Kompleksy są wszechobecne, a im ktoś mniej jeździł tym częściej wygłasza jakieś niedorzeczne twierdzenia.          

Honda CL 500 Scrambler, która przez kilka dni jeździłem (w mieście i po lokalnych drogach Podlasie), to nowy motocykl, acz czerpiący dużo z tradycji pięćsetek Hondy. Jest dość surowy w formie, pozbawiony zbędnych marketingowych bajerów, które w jeździe do niczego się nie przydają. I to uznaje za plus.

Dość szeroka (ale nie przesadnie) i wysoko zamontowana kierownica sprawia, że pozycja na motocykl jest wyprostowana. Bardzo przyjemna przy prędkościach 80 – 100 km/h. Powyżej odczuwa się boleśnie napór wiatru. Lusterka, choć są małe, za sprawa dobrze zaprojektowanych ramion, dają pełny obraz tego, co za motocyklem. 

SONY DSC

Silnik dwucylindrowy, chłodzony cieczą, o pojemności skokowe 471 cm³, mocy 46,2 KM przy 8500 obr./min. i momencie obrotowym 43,3 Nm przy 6000 obr./min. wsadzony jest w prostą ramę. Podwozie też wygląda klasycznie, z dwoma amortyzatorami z tyłu. Całość przejrzysta, bez osłon. Widać wszystko i dostęp do wszystkiego jest w miarę prosty. Dziś, gdyż motocykl jest nowy, to tylko stylizacja i estetyka. Jednak za parę lat, gdy trzeba będzie zrobić jakieś naprawy czy serwis, okażę się to dużym plusem. A gdy kiedyś na trasie pęknie wam linka gazu błogosławić będziecie taką konstrukcje.    

Skrzynia biegów – 6-stopniowa. Dobrze zaprojektowana, dająca sporą elastyczność na biegach, przy czym nieco większa na wyższych 4 – 6. Pozytywnym zaskoczeniem było dla mnie łagodne wchodzenie biegów, bez zgrzytów i szarpnięć. Kultura pracy tego układu zasługuje na najwyższą notę.

Zbiornik paliwa mieści 12 l. Podczas mojej jazdy – dynamicznej, w różnym terenie – spalanie wahała się w granicach 3,6 – 3,8 l/100 km, czyli potwierdziło to, co napisano w instrukcji – 3,77 l/100 km. Jak zatankujecie pod korek macie pewne 300 km i mały zapas.   

Silnik zasilany jest przez elektryczny wtrysk. To już standard. Choć dla klasycznej formy wrócono tu do prostych amortyzatorów tylnych, na gaźniki się nie zdecydowano. To oczywiście żart, wymogi prawne wymuszają już sprawniejsze formy zasilania.    

Rozprawie się z prędkością maksymalna, bo to mnie nie ominie. W żadnych danych producenta nie mogłem znaleźć tego parametru. Postanowiłem sprawdzić to na drodze i nie udało się. Przy wyprostowanej pozycji na tym motocyklu nie dałem rady pojechać więcej niż 135 km/h. Miałem jeszcze spory zapas gazu, ale walka z wiatrem była już nie do zniesienia. Sadząc po zapasie gazu, zapewne z 20 – 30 km/h można by jeszcze wyciągnąć, a może nawet nieco więcej. Nie chciałem wyjść na mięczaka, więc powyższą próbę podejmowałem cztery razy, zawsze gdy dochodziłem do 135 km/h napór wiatru stawał się niebezpieczny. Rozwiązaniem tego problemu byłaby szyba, ale (!) szyba w scramblerze? To jak zaprząc woły do karety albo ubrać Rambo w różową koszulkę.

Na autostradzie przyjemną prędkością było 90 – 105 km. Przez pewien czas jechałem 120 km, ale nie było to mile. Przy prędkości 100 – 110 km/h motocykl bardzo dziarsko przyspiesza do 130 i więcej, co pozwala na sprawne wyprzedzanie na krótkich odcinakach. 

Jak prędkość to teraz hamulce. Honda CL 500 ma po jednej tarczy z przodu i z tyłu (z przodu zacisk dwutłoczkowy, z tyłu jedno). To wystarczy. Motocykl hamuje bardzo dobrze, nawet w sytuacjach awaryjnych. Hamulce wspomaga ABS, ale nie miałem okazji tego użyć. 

Zawieszenia – tył ustawiłem sobie (5-stopniowa regulacja) na twardo, przód był może lekko zbyt miękki (skok 150 mm). Sztywne zawszenie daje lepsze prowadzenie podczas szybkiej jazdy w zakrętach. Na prostych czasami mocniej trząchnie, gdy koło wpadnie w jakąś dziurę. Wolałem jednak pewność na zakrętach niż przesadny luksus na prostej.        

I tu dochodzę do tego, co ujęło moje motocyklowe serce – Honda CL 500 Scramblem bardzo dobrze prowadzi się w zakrętach. To jest jej ogromną zaletą! Zawdzięcza to m.in. niewielkiemu rozstawowi osi (1484 mm). Dawno nie jechałem motocyklem, który dawałby taki spokój na krętych drogach. 

Jak na razie oceny są pozytywne. Chyba naturalnie człowiek zaczyn zawsze od dobrych rzeczy. Przechodzę więc do minusów. Brakowało mi obrotomierza. To jest bardzo pomocne przy jeździe. Wprawdzie w wyświetlaczu była opcja podpowiedzi o optymalnym momencie zmiany biegów, ale to nie to. Obrotomierz mówi, na ile możemy sobie pozwolić, czy to przy zmianie biegów i obrotach maksymalnych.

SONY DSC

Drugi minus to kanapa – ładnie wystylizowana, ale niewygodna przy dłuższych dystansach. Po 100 – 150 km tyłek już bolał. Mój największy dzienny przebieg tym motocyklem wyniósł 400 km, było miło, ale więcej bym raczej nie chciał. Być może byłoby inaczej gdybym robił dłuższe przerwy w jeździe.      

Dużym plusem motocykla jest masa– 191 kg. Miło się jeździ, gdy podczas manewrów przy niewielkie szybkości, na leśnych bezdrożach czy szutrze lub na postoju nie trzeba walczyć z masą. To wielki plus zwłaszcza w mieście. Nigdy nie fascynowała mnie wielkość motocykla. To dobre, owszem, na trasę, do dalekiej turystyki, ale w mieście to męczarnia. Gdy patrzę na Harleye lub BMW jadących zatłoczonymi ulicami to im szczerze współczuje. Cóż „szpan na macho lub prawdziwego motocyklistę” kosztuje sporo wysiłku. Ja wolę luksus, czyli motocykle 500 – 750 cm³ ważące w granicach 180 – 200 kg. Może nie tak imponujące jak wspomniane „mastodonty”, ale komfortowe i przyjemne dla motocyklisty. Na lep walki – marketingowej i kulturowej – o wielkość silnika i całego motocykla dają się przeważnie łapać osoby, które wcześniej nie jeździły 250, 350, 500 czy 750. 

Cyfrowy wyświetlacz jest prosty i czytelny – prędkość, przebieg, poziom paliwa, godzina, załączony bieg. Tyle podczas jazdy wystarczy. Po wciśnięciu przycisku pojawiały się też inne dane – przebieg dzienny, średnie spalana, itd.   

SONY DSC

Na kierownicy jest gniazdo zasilania, do którego można podłączyć np. ładowarkę telefonu lub inne urządzenie wymagające prądu.

Przyciski na kierownicy umieszczone są logicznie i wygodnie, choć tak naprawdę najbardziej interesował mnie tylko włącznik kierunkowskazów. Szybko zacząłem go obsługiwać odruchowo.     

Jeszcze jedna rzecz – sakwa boczna (po lewej stronie, po prawej jest górą poprowadzony wydech), odpinana jednym przyciskiem. Pomieści trochę rzeczy.  Bardzo wygodna i poręczna.

Honda CL 500 Scrambler pojawiał się w sprzedaży w tym roku. Jej cena wynosi 32 200 zł.  

Podsumowując – Honda CL 500 Scrambler to fajny motocykl rekreacyjny (asfalt, szutry, delikatne bezdroża), ewentualnie do niedalekiej turystyki (do 300 – 400 km dziennie) dla jednej osoby. Wykonany jest schludnie, układ napędowy pracuje bardzo ładnie. Nie brak mu mocy (przy jeździe bez pasażera). Podwozie zapewnia pewne prowadzenie w zakrętach. O wadach wspomniałem powyżej.  O jeździe z pasażerem nie wypowiadam się, bo tego nie próbowałem. Przypuszczam jednak, że na dalsze dystanse nie byłoby to przyjemne, ani dla pasażera ani kierującego. W swej pierwotnej formie scrambler to motocykl jednoosobowy i tak też radziłbym traktować Hondę CL 500.

Abyśmy mogli rozwijać się dla Ciebie polub, obserwuj, udostępnij ten artykuł oraz nasze socialmedia
Facebook: https://www.facebook.com/Motocyklista.info
Twitter: https://twitter.com/motocyklistainf
YouTube: http://www.youtube.com/@Motocyklista
Instagram: https://www.instagram.com/motocyklista.info
TikTok: https://www.tiktok.com/@motocyklista.info



Podziel się z innymi

Dodaj komentarz