Dodano 12 lat temu

Rowerem legalnie na bani? Nadchodzą zmiany…

(1 opinia)

Jak donosi Rzeczpospolita – przepisy pozwalające skazywać rowerzystów zlapanych pod wpływem alkoholu na karę więzienia okazały się nieskuteczne. Prokurator generalny chce je zmienić.

Andrzej Seremet twierdzi, że kierowanie rowerem w stanie nietrzeźwości powinno być wykroczeniem, a nie przestępstwem. Prokurator przesłał do ministra sprawiedliwości propozycję zmian w tej sprawie. Jak twierdzi zmiany są potrzebne, ponieważ nie przynosi efektów, nadmiernie angażuje wymiar sprawiedliwości i pociąga ogromne koszty dla Państwa. Miesięcznie utrzymanie więźnia kosztuje 2,5 tys. zł.

Kierowanie rowerem, podobnie jak motocyklem, autem, ciężarówką, czy autobusem  pod wpływem alkoholu od 2000 roku traktowane jest jako przestępstwo. Kierowca może za to trafić na rok do więzienia. Przepis uznający jazdę „na bani” miał zadziałać odstrszająco i ograniczyć zjawisko kierowania pojazdami w stanie nietrzeźwym. Jednak sprawców – twierdzi Seremet – przybywa.

Jak podają policyjne statystyki w zeszłym roku z ponad 183 tys pijanych kierowców ok. 40% to rowerzyści. Dokładając do tego najwyższą śmiertelność (a tym samym koszty dla budżetu) trudno mieć wątpliwości, że rowerzyści – szczególnie poza terenem zabudowanym i na „bani” to problem numer jeden na drogach. Jak to sie ma do motocyklistów? Otóż my motocykliści jesteśmy bardziej widoczni,

Wśród pijanych rowerzystów nie brakuje recydywistów. Krzysztofowi J. z gminy Łuków sąd trzykrotnie zakazał prowadzenia za jazdę po pijanemu. Bez Skutku. Złapano go, gdy miał 1,2 promila, a dwie godziny później znów jechał rowerem, tyle, że miał już 2,7 promila.

Sprawy pijanych rowerzystów mocno absorbują śledczych. Pociagają też koszty niewspółmierne do osiąganych rezultatów w zakresie ograniczania tego zjawiska – uważa Seremet.

Marek Kąkolewski uważa, że na rowerzystów jadących w stanie nietrzeźwości patrzy się z przymrużeniem oka.

Czy warto jakiejkolwiek grupie łagodzić sankcje – tym bardziej generującej największe straty i statystyki wypadków? Czy zabicie pijanego rowerzysty, który wtargnie pod samochód ma mniejszy wymiar, niż pijanego korzystającego z drogi w jakikolwiek inny sposób? Czy wreszcie motocykliści są gorsi od rowerzystów i muszą „siedzieć”, a pijani rowerzyści recydywiści nie?

Przypomnę, że są kraje w UE, gdzie można mieć do 0,8 promila, a w Polsce idzie sie do więzienia za 0,5 promila. Może wzrost „złapanych” nietrzeźwych przez policję jest wynikiem wzrostu skuteczności, determinacji policjantów w tym zakresie i nowego sprzętu pozwalającego łatwiej i szybciej kontrolować trzeźwość?

Czyż prawo nie powinno być równe dla wszystkich bez względu na narzędzie jakim się posługują? To trochę tak, jakby inne kary wymierzać motocyklistom przekraczającym prędkość, a inne kierowcom samochodów. To tak, jakby za zabicie człowieka patelnią groziła inna kara niż za zabicie granatem.

Alkohol na drodze to jedno, a widoczność uczestników zdarzenia to drugie. Może warto bardziej surowo wymierzać karę rowerzystom i pieszym poruszającym się poza terenem zabudowanym bez oświetlenia, albo chociażby odblasków – tak jak przy braku świateł w aucie lub motocyklu…

O nowym pomyśle prokuratora generalnego przeczytacie w Rzeczpospolitej.



Podziel się z innymi

Dodaj komentarz