Jest taka plaża w Danii. gdzie możesz przez cały rok wjechać samochodem, kamperem, motocyklem. Jest twarda nawierzchnia lekko wilgotnego piasku, a od wydmy do linii wody jedziesz przez kilometr wolnej przestrzeni. Wolno Ci tam wjechać! Warunek: po 21 musisz wyjechać, zabierając ze sobą wszystkie swoje śmieci, inaczej zabierze Cię… przypływ...
Wyobraź sobie plażę. Co widzisz? Sypki piasek w wąskich przerwach pomiędzy kocami, parawanami, wiaderkami i łopatkami, gdzie trudno przejść do wody nie zahaczając o czyjąś strefę wygrodzonej prywaty,
To cudowne miejsce, to plaża Lakkolk na wyspie Romo w Danii.
Od 2016 roku odbywają się tam niezwykle klimatyczne zawody pojazdów zabytkowych: Romo Motor Festiwal, nawiązujące do wyścigów plażowych w Danii sprzed 100 lat!
Co roku w, całkiem sporej społeczności, która stworzyła się wokół RMF trwa ekscytacja. Istnieją strony pełne fanów, strony ze zdjęciami i filmami, gdzie uczestnicy i szczęśliwcy z akredytacjami wrzucają mnóstwo obrazów z poprzednich edycji.
Najpierw w kwietniu chętni do startu i posiadający ciekawy pojazd wyprodukowany do 47 roku, z ciekawymi innowacjami. ale (!) tylko takimi, które można było wprowadzić w tamtych latach, wysyłają zdjęcie i opis techniczny z nadzieją na zakwalifikowanie się jako jedna ze 115 załóg do startu. Ale to nie wszystko! W kwestionariuszu kwalifikacyjnym jest miejsce na zdjęcie kierowcy, obowiązkowo w odpowiedniej do pojazdu stylizacji oraz miejsce na przekonanie organizatorów, dlaczego to właśnie Ty masz zostać wybrany „opowiedz nam swoją historię”…
Kolejny powód do ekscytacji to oczekiwanie na datę imprezy. Termin bywa ruchomy, choć zwykle jest to około polowy sierpnia. Co roku na te wyścigi przyjeżdża około 15 tys widzów! Dlatego zabukowanie sobie miejsc na kempingach to też niezły wyścig (chociaż można wtedy spróbować przez te trzy dni pokoczować na parkingu pod sklepami przy plaży i wtedy władze przymykają oko)
W zeszłym roku po raz pierwszy zakwalifikowała się polska załoga z Klubu Motocyklowergo Apanonar z Wrocławia, wspierana przez Oldtimer Club Poland
Czyli my!!! Krzysztof Kłowaty ze swoim WLA stylizowanym na WLDR wyścigowe, jego zmiennik drugi kierowca Aleksander Andrałojć i dodatkowych dwóch członków, mających prawo wejścia za pierwszą linię: mechanik (mój mąż Darek) i ja-przeszkadzacz biegający wszędzie z aparatem.
To była świetna okazja do rodzinnego wyjazdu: Trzy kampery, na razie bez motocykla, wyruszyły na objazd Danii (warto zobaczyć ten piękny kraj), by docelowo dzień przed kwalifikacjami znaleźć sobie miejsce na parkingu przy plaży i czekać na Olka, który miał przyciągnąć osobówką na lawecie wyścigowy motocykl.
Pierwszy dzień, piątek, to ponowne kwalifikacje pojazdów, które dostały zaproszenie. Odbywa się to w mieście Skærbæk kilka kilometrów od plaży. Nie interesowało nas tam wydawanie pieniędzy, ale można było wykupić bilet na wstęp (na stronie organizatorów są wszystkie informacje) na wszystkie towarzyszące imprezy: koncerty, jakieś pokazy, grille i nie mam pojęcia co jeszcze…jest tam tez zagłębie pamiątkarskie. Dla nas i wielu przyjezdnych atrakcją było oglądanie pojazdów, a część koncertów i tak była dostępna dla wszystkich. Zakwalifikowane do przeglądu motocykle i samochody stały w rzędach, czekając na organizatorów. Stała też ogromna ilość pojazdów z późniejszej epoki…sporo z lat 50 i 60 a przy nich ucharakteryzowani pasażerowie (piękny widok). Przepisy organizatorów pozwalają wjechać w dniu wyścigu na plażę również pojazdom do 57 roku produkcji. Tak żeby nie psuć klimatu, nowsze nie.
Zafascynowani parkiem maszyn chłopacy pobiegli z telefonami focić co się da, a ja zostałam na warcie przy naszym Hadeku… No i …przyszła komisja oceniać. Uf ogromne szczęście, że odrobinę wiedziałam o tym sprzęcie i mój koślawy angielski pozwolił mi odpowiedzieć na pytania (uczcie się języków !!! 😛 ). Co ciekawe bez ortodoksyjnego podejścia do zabytku. Ciekawe przeróbki (ale tylko takie z epoki) były nawet mile widziane. Potem sama śmietanka: dostałam w imieniu drużyny gratulacje z okazji startu pierwszej w historii ekipy z Polski! Dostałam naklejkę, która potem została uroczyście przyklejona w honorowym miejscu przez chłopaków. Dla startujących odbyły się również odprawy z objaśnieniem toru wyścigu, przepisów itd.
Sobota. Dzień wyścigów. My blisko plaży od rana słyszeliśmy ryk stojących w kolejce do wjazdu maszyn, a widzowie wręcz z krzesełkami pozasiadali na wydmach, by obserwować wjeżdżających. Oprócz naszej sportowej ekipy reszta naszej wycieczki rzuciła się do gorączkowych stylizacji, przebieranek, mając też świetną zabawę z przenosin do powojennych czasów. Organizatorzy na stronie prosili, żeby widzowie tez uczestniczyli w zabawie.
Na miejscu był wydzielony obszar, za który wolno było wejść tylko drużynom. Uczestnicy dostali opaski na rękę. Nasze miejsce warsztatowe nie było zbytnio dofinansowane (żadnych namiotów, nawet namalowanego przeze mnie plakatu nie mieliśmy gdzie zawiesić) ale i tak Krzysiek zadbał o narzędzia, puszki z olejami i bańki na paliwo licujące z okolicznościami.
Starty na jedną ósmą mili odbywały się w wersji towarzyskiej. Kierowcy dobierali się w dowolne pary, startowali dowolną ilość razy, a znaczenie miał najlepszy wynik przejazdu. Zero spiny. Czysta zabawa.
Wzdłuż linii startowej ustawione flagi startujących krajów – nasza zaraz za duńską była bardzo przyjemnym akcentem.
Dużo amerykańskich motocykli, głównie Harleye, miejscowe Nimbusy, sporo anglików, trochę różnych innych… jeśli chodzi o samochody, to dla mnie czasem trudne było określenie granicy, czy to już samochód, czy jeszcze motocykl…(zwłaszcza że było tez kilka side carów )…trójkołowe, szprychowane… była też rakieta! (Zresztą Hispano Suiza z 27 litrowym silnikiem rakietowym(!) wygrała samochodowe próby. Kto miałby szansę z tym potworem…)
Nasi kierowcy Krzysiek Kłowaty i Olo Andraołić podekscytowani startowali na zmianę nie kryjąc banana na twarzy po każdym przejeździe. Tak naprawdę liczył się start i jazda po plaży w akompaniamencie wiwatów widowni!
Zawody zakończyły się wręczeniem 5 trofeów. Najszybszy motocykl, najszybszy samochód, najdłuższa trasa na kołach, najdłuższa trasa w ogóle oraz fair play. Wyniki ogłosili organizatorzy stojąc na kostkach słomy, które wyznaczały tory jazdy.
Wieczorem tłumy ludzi się przerzedziły. Zniknęły ułożone tory i cała wyścigowa infrastruktura. Zniknęły tez śmieci! Albo ich w ogóle nie było! Niesamowite są te różnice w kulturze…po 15 tys widowni ani śladu!
Ważne informacje
Termin Romo Motor Festiwal 2024 to 16-18 sierpnia
oficjalna strona: https://romomotorfestival.dk
strony na FB https://www.facebook.com/romomotorfestival