Dodano 9 lat temu

Blondynka i Suzuki VanVan okrążają Europę!

(Brak opinii)

Za nią już 5000 km, a przed jeszcze dwa miesiące jazdy.

Weronika Kwapisz: Przed wyjazdem starałam się przygotować na to, co będzie na mnie i na VanVana czekało na Islandii. Słyszałam o deszczu padającym poziomo. O pogodzie, która zmienia się co godzinę. O silnych wiatrach, które dosłownie ściągają jeźdźców z jednośladów. Jednak czytanie relacji innych podróżników oraz uczestniczenie w prezentacjach dotyczących tego kraju nie było w stanie przygotować mnie na to, co będzie tam na mnie czekać. Kto by mógł się spodziewać najchłodniejszego lata od 30 lat?! Najwyższa temperatura w tym roku była w lutym, kiedy to na wyspie królowała noc, a słońce pojawiało się zaledwie na kilka godzin! Islandia powitała mnie mgłą, mżawką oraz śniegiem… Pierwszej nocy zadawałam sobie pytanie, co ja tu do cholery robię, trzeba było wybrać bardziej ciepłe miejsce na globusie. W nocy, pomimo że spałam w śpiworze przygotowanym na minusowe temperatury, dygotałam z zimna. Wszystko przez wiatr, który sprawiał, że odczuwalna temperatura była dużo niższa od tej, którą wskazywał termometr (0 st.C).

Gdy słyszałam od bliskich, że w Polsce jest ponad 30 stopni, w ciągu sekundy chciałam się teleportować. Jednak na całe szczęście codziennie znajdowałam jakąś wewnętrzną siłę i wskakiwałam na Suzuki VanVan’a, aby odkrywać nowe. A Islandia ma do zaoferowania wiele. Setki miejsc, na których widok opadnie nam dosłownie „szczęka”. Są także ukochane przez motocyklistów zakręty, fiordy z zieloną trawą, której nie zobaczycie nigdzie indziej. Wulkany, które są wstanie sparaliżować całą Europę, a gdy pokrywa je śnieg przypominają bajkowe Kilimandżaro. Nie brakuje szutrowych dróg, ani tym bardziej ekstremalnych ścieżek w Interiorze, gdzie czasami trzeba się nawet przeprawiać przez rzeki. Każdy znajdzie coś dla siebie, a widoki sprawią, że poczujecie się, jak bohaterowie nowej części „Władcy Pierścieni” albo „Jurassic Park”. Cieszę się, że jadę VanVanem, bo tym motocyklem dostanę się wszędzie dzięki temu, że jest lekki. Jego spalanie sprawia, że mogę sobie pozwolić na tak odległą wyprawę. Zresztą mam nadzieję, że po raz kolejny udowodnię, że nie ważne czym jeździmy ważne jest to, iż ruszamy się z kanapy i odkrywamy własny świat.

Z Islandii Weronika pojechała na Wyspy Owcze. Tam także pogoda okazała się mało przyjazna. Padający deszcz nie zniechęcił jej jednak do sprawdzenia czy na Wyspach Owczych jest dużo owiec. Udało się na Suzuki pojeździć także w podwodnych tunelach usytuowanych na Oceanie Atlantyckim.



Podziel się z innymi

Dodaj komentarz