Dodano 13 lat temu

Jajcarnia u Maślaka…

(Brak opinii)

Fenomenem tej imprezy jest to, że pomimo nienagłaśniania jej w mediach i przeniesienia daleko od głównych traktów i dużych miast, z roku na rok gromadzi ona coraz większą liczbę uczestników. W tym roku motocykle zaparkowane na ulicach Sobowidza liczyć było trzeba w tysiącach – niektórzy twierdzili nawet, że ilość maszyn zbliżyła się do czterech tysięcy. Na moje oko z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością przekroczyła ona dwa tysiące.

 

Pierwszym i najważniejszym punktem programu była tradycyjnie msza święta z kazaniem wygłoszonym przez ks. Piotra z Gdańska. Opierając się na własnym życiu wskazał uczestnikom spotkania nie zawsze dobre zmiany zachodzące w społeczeństwie – tak wśród motocyklistów, jak w innych środowiskach. Szczególnym ich obrazem jest ogólna „ślepota” i brak reakcji na problemy innych. Na szczęście wciąż znajdują się jednak wśród nas jednostki godne naśladowania, nie poddające się ogólnie przyjmowanym postawom, pamiętające wciąż znaczenie słów „braterstwo”, „pomoc” czy „solidarność”.

 

O motocyklowym charakterze mszy przypominały motocykle ustawione przed ołtarzem.

 

Po mszy nastąpiło poświęcenie motocykli i rozdanie nagród ufundowanych przez przyjaciół imprezy. W tym roku nagrody rozdano m.in. w kategoriach na najmłodszego i najstarszego uczestnika, który przyjechał za kierownicą, najmłodsze i najstarsze prawo jazdy i dowód rejestracyjny oraz tradycyjną nagrodę dla najtwardszej „dupy”, czyli za najdalszą trasę. Sądząc z dystansu, który koledzy pokonali z Poznania (grubo ponad 700 km.) zastanawiałem się, czy kategoria nie powinna nazywać się „dla najbardziej błądzącego motocyklisty” 😉 Jednak tym razem najbardziej promowaną kategorią był konkurs na najsympatyczniejszą parę. Chyba jedynie z obawy o posądzenie o znajomości Maślak nie przyznał jej kolegom z klubów Lotor i Wild Dogs, którzy mieli wręczać puchar. Bardzo było im z tym pucharem do twarzy.

 

Ci, których męczą konkursy, mogli w międzyczasie pożywić się darmową grochówką albo pooglądać popisy kolegów trialowców. Było to tym bardziej atrakcyjne, że po paradzie, będącej kolejnym punktem programu, można było spróbować własnych sił w ciasnym slalomie na motocyklu bez siodełka.

 

Jajcarnię tradycyjnie zakończyło ognisko i gadki o planach na rozpoczynający się sezon. Pewnym smutkiem napawa jedynie fakt, że chyba nie wszystkim uczestnikom udało się bezpiecznie dotrzeć do domów. Ładna pogoda i głód jazdy niestety stępiają ostrożność. Mam jednak nadzieję, że te przygody, i inne, które pewnie się przydarzą w ciągu sezonu, będą miały szczęśliwe zakończenie i w przyszłym roku spotkamy się przynajmniej w takim samym składzie.

 

W tym roku organizację Jajcarni wspomogli m.in.: Gdańskie Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom (już 10-ty raz), Moto Team Tczew, Wójt Gminy Trąbki Wielkie, GOK w Trąbkach Wielkich i Szkoła Podstawową w Sobowidzu, Stowarzyszenie Przyjaciół Pruszcza Gd. I okolicznych gmin, Starosta Powiatu Gdańskiego, OSP w Sobowidzu, Piekarnia Pana Czajki w Różynach, masarnia Pana Nowaka, Organizatorzy akcji „Motoserce” (kluby LOTOR i Wild Dogs). Patronatem medialnym objął imprezę portal pruszcz.com.



Podziel się z innymi

Dodaj komentarz