Czy dożyliśmy czasów, w których wielu „reprezentantów narodu” woli napisać nową ustawę, niż… dotychczasową przeczytać ze zrozumieniem? Czy tworzenie ustaw pod wpływem pojedynczych epizodów nie zaczyna stawać się złym standardem osiągającym coraz większą skalę ocierając się o absurd?
Mam wrażenie, że przemieszczamy się w stronę absurdu coraz częściej i niestety z prędkością… znacznie przekraczającą dopuszczalne normy i zdrowy rozsądek…
Żeby było jasne, absolutnie jestem przeciwnikiem „driftowania” i jazdy „na tylnym kole” w bezpośrednim otoczeniu innych użytkowników drogi oraz narażania kogokolwiek na ryzyko utraty zdrowia i życia, podobnie jak… w opasce na oczach, z kosą lub widłami na plecach, podpalonym koktajlem Mołotowa, odbezpieczonym granatem, czytając książkę, tyłem do kierunku jazdy przez pasażera lub kierowcę i wielu innych, dziwnych rzeczy, które zrealizować można i czasem to się udaje, ale do ustawy wpisać się nie da… chociażby dlatego, że cały świat miałby ubaw.
Życie jest jedno i jest bezcennym darem.
Zdaje się jednak, że nie ma rzeczy, których ustawodawca podsycany małostkowością posła „partii władzy” nie jest w stanie przeprocesować przez wysoką izbę…
Pewnych rzeczy nie powinniśmy robić nie dlatego, że jest niezgodne z ustawą, w której zostało, albo nie zostało zapisane, ale dlatego, że jest to niezgodne z prawami nabytymi, logiką, zdrowym rozsądkiem i instynktem samozachowawczym.
Pamiętacie jeszcze kto powiedział, że „prawo, które nie służy Narodowi to bezprawie”? A Naród to nie partia rządząca, albo nawet cały establishment wraz z rodzinami i przyjaciółmi… Naród to wspólnota ludzi, których łączy wspólna historia i tradycja, kultura, język i … pragnienie Wolności.
Obecne szaleństwo ustawodawcze można w pewnym sensie porównać do… jazdy na tylnym kole lub dryftu…, ale tylko pod warunkiem, że prowadzący pojazd jest ubrany w kaftan z przydługimi rękawami, uciekł z karetki wiozącej go do wiadomego szpitala lub… nigdy nie umiał jeździć.
Jeśli się mylę, to mnie poprawcie, ale utopijny ustawoholizm, którego nawet twórcy nie nadążają czytać i „kreując prawo” wpadają we własne sidła jak np. były poseł „Ż” (w kwestii zatrzymywania prawa jazdy na 3 miesiące za przekroczenie prędkości).
Czy przypadkiem ten „galopujący pomysł na zmiany ustawy” nie urodził się w głowie urzędnika/posła, któremu np. przystojny motocyklista… poderwał dziewczynę? Trochę śmiechem, trochę żartem, ale i przerażeniem w oczach znamy przypadki zapisu w ustawie, dopchniętego w chaosie ustawodawczym do nowelizacji, w której „osobiste doznania” i pomysły JEDNEGO POSŁA przekonanego, że już zawsze będzie u władzy, wprowadziły absurd na polskie drogi…
Zerknijmy do kodeksu wykroczeń:
Art. 86. [Zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym]
§ 1. Kto na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu, nie zachowując należytej ostrożności, powoduje zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym, podlega karze grzywny.
§ 1a. Jeżeli następstwem wykroczenia, o którym mowa w § 1, jest spowodowanie naruszenia czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia innej osoby, sprawca podlega karze grzywny w wysokości nie niższej niż 1500 złotych.
§ 2. Kto dopuszcza się wykroczenia określonego w § 1, znajdując się w stanie po użyciu alkoholu lub podobnie działającego środka, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny w wysokości nie niższej niż 2500 złotych.
§ 3. W razie popełnienia wykroczenia określonego w § 1 przez osobę prowadzącą pojazd można orzec zakaz prowadzenia pojazdów.
kodeks wykroczeń
Czego tutaj brakuje, aby osiągać cele stawiane przed wspomnianą nowelizacją? Czy Wam również nasuwa się odpowiedź…: myślącego i kompetentnego policjanta???
- Od tego typu ustaw ludzi w szeregach policji raczej nie przybędzie.
- Użytkownicy dróg będą jeszcze bardziej przekonani, że żyją w innym matrixie niż policjanci.
- Logika ogółu jest wypierana przez logikę jednostki.
- Zamiast przestępców łapani i karani są ludzie nieznacznie przekraczający margines prawa i to najczęściej w bezpiecznym miejscu, gdzie nie stworzyli zagrożenia.
- Nie wpłynie to na bezpieczeństwo…
Warto zauważyć, że w niemal każdym obszarze można zniszczyć komuś życie i to na wiele sposobów, również na drodze. Można pod wpływem alkoholu, albo na trzeźwo – bez zachowania elementarnej ostrożności – wejść bezpośrednio pod nadjeżdżający pojazd, w przeświadczeniu, że jest się nieśmiertelnym. Można również zniszczyć komuś życie wprowadzając zupełnie nieżyciowe zapisy, przez które każdy obcokrajowiec (nie będący w stanie nauczyć się tomów ustaw kraju, do którego wjeżdża np. na 5 godzin) może stać się przestępcą… Znamy to z krajów arabskich???
Mam wrażenie, że ustawodawca od dawna działa… wbrew logice… i brakuje mu przyjacielskiego poklepania pomysłowego posła po ramieniu: Ty… kolego… zagalopowałeś się…
- wysypały się dopalacze…. -> ustawa antydopalaczowa, która prawdopodobnie wygenerowała więcej „szkodliwych substancji toksycznych”, niż „zastała”
- zamordowano bestialsko Kamilka -> ustawa kamilkowa
- itd… itd..,
- muchomory,
- leczenie przez telefon,
- itd… itd… plastry, opatrunki prawne w akcji
Czy wreszcie (zakładając dobre intencje ustawodawcze) troska o życie pozwala nam na „zamykanie człowieka w złotej klatce” i traktowanie go jak przestępcy lub samobójcy z urodzenia, bezrozumnego tworu, któremu odbieramy wolność i – de facto odpowiedzialność stertą nakazów i zakazów?
Skoro większość z nas jest zgodna, że „wolność nie jest nam dana raz na zawsze”, to czy w sytuacji „W”, którą jesteśmy straszeni od kilku lat, chcemy mieć ludzi bojących się własnego cienia, bez sprawności fizycznej i koordynacji ruchowej, umiejętności logicznego myślenia i instynktu samozachowawczego?
Nasze pasje, które rozwijamy, to nasza osobowość, tożsamość, duma i kompetencje… to endorfiny i inne hormony szczęścia, które sprawiają, że mniej chorujemy i dłużej żyjemy w sprawności psychofizycznej (na co są dowody naukowe). To radość życia (a jak zajdzie taka potrzeba – motywacji do walki o Ten Kraj, o który być może jeszcze warto walczyć), to nauka pokory, rozwój osobowości, do której prawo mają nie tylko osoby urzędujące na Wiejskiej, lub w jednym, czy drugim ministerstwie…
Skoro to czytasz – powiedz, czy podczas „konieczności obrony ojczyzny” bardziej przyda się sprawny i skoordynowany motocyklista potrafiący jeździć na tylnym kole, czy może szeregowy urzędnik lub… piłkarz-celebryta? U czyjego boku w okopie lub bunkrze droga Pani, drogi Panie będziesz się czuć bezpieczniej?
Więcej o ustawie „Kodeks wykroczeń” (Dz. U. 1971 Nr 12 poz. 114). Opracowano na podstawie: t.j. Dz. U. z 2023 r. poz. 2119.
Dodam, że „ci straszni motocykliści”, to również:
– „Motomikołaje„, obdarowujące chore dzieci prezentami, radością i nadzieją marznąc pod szpitalami w całej Polsce w śniegu na początku grudnia (np. w Krakowie), (może trzeba zakazać jazdy motocyklem po śniegu, bo jest to bardziej niebezpieczne niż jazda na tylnym kole?)
– „Motoserce„, gdzie motocykliści od lat i z pasją obdarowują swoją krwią, czyli darem życia tysiące ludzi – również z… ław poselskich…
– setki, jeśli nie tysiące zbiórek na chore dzieci, którym system nie chce, lub nie może pomóc
– to wreszcie „Motocyklista do szpiku kości„, który dla ludzi śmiertelnie chorych np. na białaczkę szuka „bliźniaka genetycznego”, aby ocalić kolejne życie… nie tylko na eventach, ale również tu i teraz – On-line można się zarejestrować… to nie boli, a daje prawdziwy powód do dumy…
– i wiele, wiele innych akcji wspierających uczniów, domy dziecka, sieroty i skrzywdzonych przez los…
Zdaniem mistrza:
Od 17 lat uprawiam stuntriding. Jest to jazda akrobatyczna na motocyklu sportowym. Jestem trzykrotnym Mistrzem Świata. Cała moja „kariera” zawodowa polega na walce nie tylko z innymi zawodnikami, ale głównie z brakiem legalnego miejsca do treningów. Na samym początku, mając tylko motocykl i wielki zapał do stuntridingu, nie miałem innego wyboru jak próbując swoich sił w miejscach publicznych… niestety.
Nie był to mój wybór, a przymus, ponieważ chęć rozwoju i spełniania marzeń była silniejsza niż kwestia mojego bezpieczeństwa. Chcąc trenować i wzbić się na wyżyny własnych możliwości potrzebowałem miejsca, gdzie można w spokoju i pełni legalnie szlifować swoje umiejętności… nic jednak nie zmieniło się do dnia dzisiejszego. Minęło 17 lat, a możliwości zamiast poprawiać się, przesuwają się w drugą stronę.
Zabijane są ambicje i marzenia, nie wypowiadam się tylko za siebie, ale także innych motocyklistów, którzy borykają się z tym samym problemem. Zamiast stworzyć dla nas możliwości jesteśmy karani i przeganiani nawet z zamkniętych placów czy dróg, gdzie nie stwarzamy bezpośredniego zagrożenia dla innych. To bardzo niesprawiedliwe, kiedy np. dla piłkarzy budowane są orliki i boiska na każdej wiosce za setki tysięcy złotych, dla nas motocyklistów nie ma nawet jednego dostępnego miejsca do trenowania swoich umiejętności w CAŁEJ POLSCE (nie biorąc pod uwagę 3 prywatnych torów wyścigowych, na które także są medialne nagonki)
Marcin Głowacki – trzykrotny mistrz świata „Stunt Grand Prix” i wielu innych prestiżowych zawodów
Czy tych ludzi chcecie karać, odbierać prawo jazdy, a może wkrótce wsadzać do więzienia, zamiast przeczytać art. 86 i go wykorzystać dla naszego wspólnego bezpieczeństwa???
REASUMUJĄC: Motocyklizm, to zjawisko wielowątkowe i mające różne odcienie – jak większość rzeczy w życiu. Nie wiem, czy ten „galopujący ustawoholizm” jest już na ostatniej prostej pędząc do ściany zamiast do mety toru na warszawskim Służewcu? Zanim zabrniemy w kolejny ślepy zaułek, może warto (na miejscu posła) podjąć wyzwanie i choć raz pojawić się na posiedzeniu zespołu „Bezpieczny Motocyklista, Odpowiedzialny Kierowca”, aby mieć szansę wymienić poglądy i zrozumieć temat?
#ustawoholizm #motocyklista
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
A jakie jest Twoje zdanie na ten temat?