Tylko u nas!
Dodano 7 dni temu

Tour de Moto 2025: Z Ogrodzieńca do Szczyrku – 6. motocyklowa defilada wolności

(Brak opinii)

28 czerwca 2025 roku, gdy letnie słońce rozświetlało jurajskie wzgórza, Ogrodzieniec stał się epicentrum motocyklowej przygody, której się nie zapomina. Szósta edycja Tour de Moto, kultowego rajdu łączącego miłośników dwóch kółek, rozpoczęła się w cieniu majestatycznego zamku, który niczym średniowieczny strażnik spoglądał na tłumy maszyn lśniących chromem i lakierem.

To nie był zwykły zlot – to była celebra wolności, gejzer adrenaliny i mekka braterstwa, które rodzi się nie tylko na krętych drogach, ale przede wszystkim… w głowach.

 

Początek w cieniu zamku

Już od wczesnych godzin porannych plac przy zamku w Ogrodzieńcu tętnił życiem. Setki motocykli – od klasycznych chopperów, przez smukłe sportowe maszyny, po majestatyczne turystyki  – wszyscy przyjechali na wyjątkowe śniadanie mistrzów. Powietrze przesycone endorfinami i rozmowami uczestników, którzy niejednokrotnie spotykają się tylko raz w roku na tym wyjątkowym wydarzeniu rozpoczynając je od „motocyklowego śniadania mistrzów” u podnóża średniowiecznego zamku. Organizatorzy dopięli wszystko na ostatni guzik, rozdali opaski i – bardzo wartościowe pakiety. Wśród uczestników panowała atmosfera wyczekiwania – każdy wiedział, że przed nimi ponad 150 kilometrów malowniczych dróg, które przetną serce Śląska i Beskidów.

Kolumna motocykli, niczym stalowy wąż, ruszyła w stronę Katowic. Trasa, ze względu na remonty dróg została zmieniona w porównaniu do lat poprzednich, a tym samym nieco łatwiejsza. Widok „rzeki maszyn” był jak zwykle na każdym etapie imponujący: lśniące maszyny mknęły przez jurajskie krajobrazy, mijając wapienne skały i zielone wzgórza Szlaku Orlich Gniazd. To są momenty, w którym każdy czuje, że żyje pełnią życia a rejestrowane obrazy zostają na całe życie.

 

Przystanek u Gazdy w Katowicach

Po około godzinie jazdy, kolumna dotarła do Katowic, gdzie na uczestników czekała niespodzianka – przystanek w salonie BMW u Gazdy, mekce dla miłośników niemieckiej motoryzacji. Teren przed salonem zamienił się w motocyklowe miasteczko. Gościnność, duża ilość niespodzianek sprawiły, że uśmiechy motocyklistów nie schodziły z twarzy, a wielu uczestników wróci tu w roli klienta.

 

Nie zabrakło wymieniany opowieści z tras. Były historie o dalekich wyprawach do Alp, o nocach spędzonych pod gwiazdami, a nawet o awariach, które kończyły się przyjaźniami na całe życie. To właśnie w takich momentach Tour de Moto pokazuje swoją prawdziwą duszę – to nie tylko rajd, ale społeczność ludzi, dla których motocykl to sposób na życie, a coroczne spotkanie to święto wolności.

 

Droga do Szczyrku – Beskidzka przygoda

Po przerwie w Katowicach kolumna – „bogatsza” o kolejnych uczestników – ruszyła w dalszą drogę, tym razem w stronę Szczyrku. Droga z Katowic do Szczyrku przebiegła bardzo sprawnie, choć nie obyło się bez uciążliwości wynikających z remontów dróg w okolicach Bielska-Białej.

W Szczyrku, w hotelu Klimczok, u podnóża Skrzycznego, rajd tradycyjnie osiągnął swój finał. Plac przed hotelem wypełnił się do ostatniego miejsca, a uczestnicy po upalnej, ale radosnej podróży udali się do pokoi, aby trochę odpocząć i przygotować się do wieczoru pełnego atrakcji.

 

Finał pełen emocji

Wieczór w Szczyrku był ukoronowaniem dnia. Dowodzenie od Tomka Czypionki przejął Irek Bieleninik, który od lat jest głównodowodzącym tą częścią imprezy. Na scenie pojawiły się konkursy z nagrodami i podziękowania, a to wszystko w klimacie stand up.

W trakcie rajdu oraz wyśmienitej kolacji wieńczącej „trudy dnia” pojawili się wyjątkowi goście – stały bywalec Tour de Moto Marcin Krupa – prezydent Katowic, najszybsi bracia w Polsce – triumfatorzy rajdów – Bracia Szeja, mistrz i legenda boksu – Maciej Zegan, himalaista, zdobywca korony ziemi Krzysztof Wielicki, mistrz muzyki tanecznej – Norbi oraz wielu innych znamienitych gości.

Fascynujące opowieści Pana Krzysztofa nie tylko pokazały, że niemożliwe nie istnieje, ale to, że warto podejmować się wielkich wyzwań, bo to napędza nas i sprawia, że wspomnienia są równie ważne nie tylko podczas ich tworzenia, ale przede wszystkim przy ich „odtwarzaniu” 😉

Również Norbi udowodnił, że jest mistrzem w tym co robi. Pomimo długiej trasy, jaką mieli za sobą uczestnicy, upału, który dał się we znaki i późnej pory – znaczna część gości „rozkołysała się jeszcze raz” z uśmiechem i radością.

„Tour de Moto to nie tylko jazda. To pasja, która łączy nas wszystkich – niezależnie od tego, czy jeździsz na starym Junaku, czy na najnowszym BMW. Tu chodzi o wolność, o drogę, o ludzi” opowiada jeden z uczestników.

„Piękne jest to, że nowicjusze równie mogą przebyć ten wyjątkowy rajd równie sprawnie i bezpiecznie jak najbardziej doświadczeni ridersi” – opowiada jedna z uczestniczek, która w tym roku przejechała rajd po raz pierwszy i zapewnia, że nie ostatni.

Uczestnicy kolejnego Tour de Moto rozchodzili się do swoich pokoi z głowami pełnymi wspomnień i sercami pełnymi emocji, gdy na Beskidami zaczął wstawać już nowy, piękny dzień. 6. edycja rajdu, wiodąca z Ogrodzieńca przez Katowice do Szczyrku, była nie tylko podróżą przez malownicze krajobrazy, ale także pielgrzymką do świata, w którym liczy się wspólna pasja i wiatr we włosach.

 

6. Tour de Moto 2025 zapisze się w pamięci jako wydarzenie, które po raz kolejny połączyło pasjonatów, pozwoliło odkryć piękno Śląska i Beskidów, a przede wszystkim przypomniało, że prawdziwa wolność rodząca się i celebrowana na dwóch kółkach jest nie tylko udziałem uczestników rajdu, ale wszystkich, którzy mieli okazję z boku zobaczyć to na własne oczy.

Potwierdziliśmy również po raz kolejny, że „BEZPIECZEŃSTWO” to nie ustawowy zapis posłów wożonych na tylnych kanapach limuzyn czy ministerialnych dyrektorów, a „STAN UMYSŁU”, który powinien towarzyszyć każdemu uczestnikowi ruchu.

Załączone tu zdjęcia zebrał dla Was nie tylko mistrz toru, ale również apartu – Artur Wajda

Do zobaczenia za rok i w kolejnej galerii zdjąć z tego wydarzenia, którą dla Was przygotowujemy 😉 !






Podziel się z innymi

Dodaj komentarz