Dodano 11 lat temu

Powietrzny pędzel Szymona Chwalisza

(1 opinia)

Szymon Chwalisz: Dobra już jestem. Także jak masz pytania – pytaj

MOTOCYKLISTA (PK): Imię i nazwisko?

Szymon Chwalisz: Chciałbym skłamać, ale dobrze wiesz 😉 hi, hi…

 

MOTOCYKLISTA (PK): Twój znak zodiaku?

Szymon Chwalisz: Błagam…

 

MOTOCYKLISTA (PK): I przy okazji, data urodzenia jeśli się nie wstydzisz…

Szymon Chwalisz: Rocznik Czarnobyla (1986 r przyp. red.) – jest się czym szczycić (może stąd te dziwne obrazy maluję) 😉

 

MOTOCYKLISTA (PK): Od dawna się tym zajmujesz?

Szymon Chwalisz: 10 lat.

 

MOTOCYKLISTA (PK): W sensie zawodowym? Czy 10 lat temu złapałeś zajawkę?

Szymon Chwalisz: Studiowałem malarstwo. Aerografu jako powietrznego pędzla” – bo tak go nazywam – używam od 10 lat. Maluję nim nie tylko na motocyklach, kaskach czy gitarach, ale również na płótnie.

 

MOTOCYKLISTA (PK): Szymon, 10 lat w oparach lakieru to dużo czy mało?

Szymon Chwalisz: Chyba wystarczająco, żeby nabrać dystansu do pracy, choć ten był zawsze. Tak naprawdę nie staż się liczy, tylko doświadczenie. Staram się, o ile tylko mogę robić nowatorskie projekty, żeby nie wpaść w rutynę. Szukam, kombinuję, łączę techniki w miarę tego, na co pozwala mi klient.

 

MOTOCYKLISTA (PK): Masz za sobą masę bardzo ciekawych projektów i to nie tylko motocyklowych. Z którego jesteś najbardziej dumny?

Szymon Chwalisz: Najbardziej jestem dumny z tych, które mnie nie ograniczały, w których mogłem w 100 % sam zadecydować o całości. Przede wszystkim z tych, w których klient ufa mi i daje wolną rękę, rzucając tylko tematykę lub dając jakiś punkt zaczepienia… Jest wiele takich prac, jeśli chodzi o motocykle i kaski. Nie potrafię ich teraz wymienić, bo nie chciałbym też ustalać jakiejś hierarchii – ten lepszy, ten gorszy. Dyplomatycznie odpowiem, że najbardziej jestem dumny z mojego obrazu – Portretu Jana Nowickiego, który nota bene wisi w domu u Pana Jana, a to jest chyba najlepsza nagroda.

 

MOTOCYKLISTA (PK): Czy ten portret był dla Ciebie największym artystycznym wyzwaniem?

Szymon Chwalisz: Hahah… zacznijmy od pojęcia „artystyczny”. Jestem strasznym cynikiem w kwestii artyzmu, twórczości itd. Sztuka stała się pojęciem tak odrealnionym, otrzymała status niezrozumiałej i nie dającej się zrozumieć… a ja takiej sztuki nie chcę. Portret Pana Jana, który przekornie zatytułowałem „Pan Janek” był z pewnością trudnym wyzwaniem. W dniu kiedy go malowałem – w 2011 roku – z pewnością był najważniejszy, najlepszy, najbardziej dopracowany.

 

MOTOCYKLISTA (PK): Osobiście z radością odpoczywam od sztuki, której zbyt często nie rozumiałem, a która przepełniała moje życie i niejednokrotnie zakrawała o paranoję… Twoje prace – przynajmniej te, które widziałem są jak najbardziej – jakby to powiedział mój wspaniały pierwszy naczelny Jurek Szymański – „idiotoodporne”. Chodzi o to, że każdy – nawet taki zwykły szarak jak ja – jest w stanie je zrozumieć i zinterpretować.

Szymon Chwalisz: Wiesz co? Zawsze miałem takie marzenie, żeby moje prace (te takie dogłębnie moje) można było nie tylko oglądać, ale i czytać, bo ta właśnie możliwość przeczytania sztuki przyciąga. Musi być w pierwszym momencie strzał w pysk, a za chwilę głaskanie po brzuchu… Nie ma znaczenia czy to aktor, trębacz, malarz itd. Jeśli przekaz, który daje się od siebie jest zrozumiały (nie schizofreniczny) i po dłuższej chwili dostrzegasz drugie dno, to sukces zbliża się dużymi krokami.

 

MOTOCYKLISTA (PK): Dokładnie taka sztuka i artyzm mnie fascynują. Soczewka rzeczywistości, którą współdzielimy my – zwykli szarzy ludzie i Ci, którzy widzą więcej i potrafią to przekazać tak, abyśmy poczuli ciarki na plecach.Twój pierwszy motocyklowy projekt… pamiętasz go jeszcze?

Szymon Chwalisz: Nie do końca pamiętam, co było pierwsze. Chyba pierwszym motocyklem, za który wziąłem jakieś śmieszne złotówki, to Suzuki GS z lat `80… To był jakiś dziwny skorpion… – miły epizod. Czy to było motorem napędowym do tego wszystkiego co zaczęło się dziać później? Nie wiem. Jeśli chodzi o pierwszy przerobiony motocykl, to był to Dniepr… – nie pamiętam, z którego roku. Wyszedł z tego całkiem ciekawy bobber. Później miałem (również przerobionego przez siebie) Harleya Roadstera 1200, następnie VN 800 – także radykalny bobber. Teraz składam Yamahę XSa 400 z 79 roku na sztywnej ramie… Projekt otrzymał tytuł „Pożegnanie Jesieni” i otrzyma totalnie Witkacowski styl. Tego chyba jeszcze nie było. Witkacy to mój mentor w kwestiach plastycznych i filozoficznych… Nie mogło paść inaczej.

 

MOTOCYKLISTA (PK): Aż trudno mi go sobie wyobrazić… W Junaka „Powrót Legendy” mocno się angażowałeś?

Szymon Chwalisz: Tak, to był mój autorski projekt. Junak zgłosił się do mnie. Powiedzieli, że chcą motocykl w klimacie starego Junaka. Takie nawiązanie do historii.

 

MOTOCYKLISTA (PK): Szacun dla Ciebie za fun, pasję i profesjonalizm.. Uwielbiam ludzi z pasją…

Szymon Chwalisz: Teraz robiłem Gitarę Woodstockową.

 

MOTOCYKLISTA (PK): Widziałem właśnie.

Szymon Chwalisz: Wcześniej Gitarę dla WOŚP, a w planach jest Gitara dla Piotrka Chancewicza – (przyp. red. gitarzysta zespołu Mech, muzyk, realizator nagrań studyjnych i koncertów. Członek Akademii Fonograficznej).

 

MOTOCYKLISTA (PK): Zdobyłeś parę nagród. Przybliżysz je trochę?

Szymon Chwalisz: Powiem Ci szczerze, że te nagrody i wyróżnienia niewiele dla mnie znaczą. Konkursy w Polsce to szereg dziwnych układów… Nie chciałbym się szerzej o tym wypowiadać. Największą nagrodą są dla mnie zadowoleni klienci. Ci, w których oczach widzę radość, wzruszenie, czasem nawet kręcące się łzy. Nagrodą jest docenienie przez ludzi, którzy są dla mnie autorytetami, a konkursy, puchary i medale… lubią kurz i to chyba tyle w tej kwestii.

 

MOTOCYKLISTA (PK): Nie dajesz mi pola do przedstawienia Twoich osiągnięć w świecie fantów” i trofeów”. Jak ludzie, którzy robią w życiu wszystko, aby zdobyć uścisk dłoni prezesa, bądź przysłowiowe złote kalesony”, mają zrozumieć Twoje lekceważenie tych wszystkich trofeów? Jak mają zrozumieć Twój świat i Twoją hierarchię wartości?

Szymon Chwalisz: Heheh:) Tak jak Ci powiedziałem – człowiek jest ważny, nie puchar. Oczywiście, jest miło kiedy jest się docenianym. Jeśli ma to formę materialną to pojawi się jakiś mały uśmiech na twarzy, ale naprawdę nie robię tego dla tych fantów. Gdyby na konkursach, czy to w Polsce, czy za granicą przyznawane były nagrody publiczności, wtedy z pewnością cieszyłbym się osiągając jakieś wyróżnienie. Komisje konkursowe są różne, często wypaczone, zamknięte w swoich upodobaniach… Tak teraz myślę… Wiesz kiedy było mi cholernie miło? Kiedy zadzwonił do mojej manager ojciec Marcela Grudzińskiego – młodego kierowcy kartingowego, wicemistrza Europy i powiedział, że pierwsze słowa Marcela, kiedy rozpakował pomalowany przeze mnie kask były: „Tato, po raz pierwszy ktoś nie dał dupy!”. To jest ten puchar, o którym nigdy nie zapomnę… Kiedy Rob Halford z zespołu Judas Priest z niedowierzaniem oglądał pomalowany przeze mnie motocykl… Kiedy Scotowi Ianowi z „Anthraxu” zaparło dech w piersiach, gdy oglądał pierwszy raz gitarę z namalowanym przeze mnie jego portretem. Kiedy Pani Renacie Przemyk kręci się łza w oku podczas oglądania naszej Gitary dla WOŚP, na której znalazła się jej podobizna… Tak wygląda moja hierarchia wartości.

 

MOTOCYKLISTA (PK): Pięknie… to oznacza, że „zawiesiłeś się” gdzieś dawno temu i pędzący świat konsumpcjonizmu, taranujący swych dobrodziei klientów, czyniąc ich bezwartościowymi za to, że nie mają najnowszego telewizora, najnowszej kiecki, czy butów z kolekcji jesień 2
14, Ciebie nie dotyczy?

Szymon Chwalisz: Fakt, powinienem urodzić się w latach `20 poprzedniego stulecia, choć uwielbiam trampki Conversa… Z tym, w tamtych czasach mógłby być problem.

 

MOTOCYKLISTA (PK): Jesteś w stanie podać 3 osoby, od których nie przyjąłbyś zlecenia za żadne pieniądze?

Szymon Chwalisz: Od zespołu Weekend”, od Justina Biebera (przyp. red.: kanadyjski wokalista popowy i R&B). Nie przyjąłbym też zlecenia od klienta, który kiedyś stwierdził, że go oszukałem i przykleiłem mu na motocykl naklejki, bo takiego czegoś nie idzie namalować… (potraktowałem to jak komplement ;-)).

 

MOTOCYKLISTA (PK): Patrząc dziś (20.VIII.2013 roku) w telewizor zastanawiam się, czy zrobiłbyś coś dla Jacka Rostowskiego i Donalda Tuska, których pomysły akceptuje bez wahania mieszkaniec Pałacu Namiestnikowskiego – wiesz o czym mówię?

Szymon Chwalisz: Przepraszam, ale nie wiem, kto to jest Rostowski. Telewizję oglądam sporadycznie i pod dużą selekcją intelektualną … Ale jeśli chodzi o polityków, to jest to specyficzny rodzaj kabaretu – taki angielski humor … No… mieliśmy mieć drugą Irlandię to mamy.

 

MOTOCYKLISTA (PK): Też zauważyłeś, że telewizja ogłupia ludzi i wyjaławia z myślenia, a unikanie jej jest słusznym rozwiązaniem? Ja po 2 tygodniach włączyłem TV i doznałem porażenia… Jednym słowem Twój sposób na dystans do rzeczywistości to unikanie środków masowego przekazu?

Szymon Chwalisz: Nie do końca. Po prostu staram się wybierać przekaz, który mnie interesuje. Generalnie problemem Polaków jest bezgraniczna wiara w to, co przekazują media… Nie mówię, że media kłamią… choć i tak bywa. Chodzi o to, że wielu dziennikarzy pompuje jakiś podłapany temat i rodzi się sensacja, która przyćmiewa sprawy ważne. Racjonalne myślenie, świadomość, ironia i samodzielność pozwala na zdystansowanie się do świata, do mojej pracy, itd. Wypromować można wszystko i wszystkich. Boli mnie tylko fakt, że coraz częściej media bazują na najniższych instynktach ludzkich – „głupim tłumem” najłatwiej się manipuluje… Rekordy popularności biją programy spod szyldu „Randka z Twoją mamą”, „Jak się ubrać na dyskotekę”, „Pierwsza libacja mojej córeczki”. Żenada… ale widocznie ludziom jest to potrzebne, skoro to oglądają. Dlatego też, nie mam jakiegoś parcia na bycie w „takich” mediach, a wolę skupić się na promocji mojej pracy w środowiskach ludzi inteligentnych.

 

MOTOCYKLISTA (PK): Dziękuję w imieniu użytkowników portalu Motocyklista;-). A tak wracając do trudnego tematu mediów i wrażliwości ludzkiej – nie masz wrażenia, że komuś zależy, aby przesunąć granicę normy społecznej w stronę daleko odbiegającą od przyzwoitości, poczucia bezpieczeństwa i minimum kultury?

Szymon Chwalisz: A co to jest Przyzwoitość? Kultura? Bezpieczeństwo? Cofnęliśmy się w rozwoju o jakieś 100 lat, ale ja na pewno nie stanę na barykadzie, bo za malutki jestem… Jednak wierzę, że kiedyś znowu będziemy na przywitanie całowali kobiety po rękach, chyląc głowę i wręczając bukiet stokrotek. Dziękuję i cieszę się, że w końcu nie musiałem odpowiadać na pytanie „Jak zaczęła się twoja przygoda z aerografem?”

 

MOTOCYKLISTA (PK): Wracając do rzemiosła: fantastyczne projekty – Speedway Bike i Junak „Powrót Legendy” – oba mają drugie dno o którym mówisz. Czym one się różnią dla Ciebie jako twórcy obu obrazów?

 Szymon Chwalisz: Oczywiście, że tak, choć jeden i drugi jest swoistego rodzaju hołdem dla ludzi, inicjatywy, pasji… Junak to przekrój legendy, którą fakt faktem zaprzepaściliśmy, a który mógł być naszą polską dumą. Bardzo cieszę się, że mogłem w taki sposób podziękować za tak fantastyczny moment naszej motoryzacyjnej historii. Motocykl Speedway to pomnik. Kiedy wypisywałem wszystkie nazwiska zawodników, którzy zginęli czułem, że to pozostanie. Cułem, że tworzę jakiś symbol, przed którym można się pochylić. Jednocześnie sprawiło mi ogromną radość to, że zleceniodawcy są ludźmi sentymentalnymi, kochającymi nasze dziedzictwo, historię. Takie projekty bardzo motywują do działania i przywracają wiarę w ludzi. Niebawem czeka mnie motocykl poświęcony Powstaniu Warszawskiemu w dość specyficznej kompozycji, ale nie będę zdradzał szczegółów póki co.

 

MOTOCYKLISTA (PK): Szymon, co powiesz młodym ludziom, którzy zafascynowani Twoją twórczością i aerografem chcieliby pójść w Twoje ślady i w taki sposób wyrażać siebie?

Szymon Chwalisz: Maciek Januszko – wokalista zespołu „Mech” podczas tegorocznego Przystanku Woodstock powiedział mi bardzo ważne zdanie. „Turysta pyta przechodnia: Niech mi Pan powie, jak trafić do filharmonii? Ćwiczyć kochany, ćwiczyć!” Tak to mogło by wyglądać A tak poważnie, to aerograf to tylko narzędzie malarskie, technika ta manualnie nie różni się w ogóle od pędzla, ołówka, czy pasteli. Chodzi tylko o opanowanie (fakt, nie łatwego) sprzętu. Jeśli mamy zmysł plastyczny to po tysiącach godzin ćwiczeń powinniśmy sobie poradzić.

 

MOTOCYKLISTA (PK): Czyli ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć? A do tego nie bać się eksperymentować?

Szymon Chwalisz: Dokładnie tak. Często problemem ludzi mających nazwijmy to talent, jest sprzedanie tego talentu. Nie mam na to recepty. Czasami to kwestia szczęścia, czasami przypadku, ale zawsze musi to być podparte konkretnym warsztatem i pracą. Chyba nie odkryłem w tym momencie nic nowego. Banał, ale tak wygląda ta droga. Salvador Dali mawiał „Nie obawiaj się perfekcji – nigdy jej nie osiągniesz”, i ta sentencja chodzi za mną co dzień.

 

MOTOCYKLISTA (PK): Szymon, fantastyczna rozmowa w portalu motocyklowym o rzeczach „ślizgających się jedynie po wypolerowanych błotnikach i zbiornikach motocykli przez Ciebie malowanych”, a dotykających znacznie ważniejszych rzeczy – bez urazy, hi hi. Bardzo dziękuję Ci za rozmowę o życiu, pasji i postrzeganiu Świata przez oczy szeroko otwarte. Poznaliśmy dziś człowieka wrażliwego na Świat Szymona Chwalisza, a nie maszynkę do robienia rysunków na motocyklach. Czego Ci życzyć na przyszłość?

Szymon Chwalisz: Również bardzo Ci dziękuję. Czego życzyć? Mówiłem to już gdzieś, ale nadal pragnę, żeby kiedyś ktoś ukradł mój obraz – Byłby to dowód na to, że chęć posiadania tego co robię jest ważniejsza nić cokolwiek.

 

MOTOCYKLISTA (PK): To życzę Ci, aby ktoś ukradł Twojemu klientowi Twój obraz ;-). 3V się

Szymon Chwalisz: Dziękuje jeszcze raz i pozdrawiam.

 

Studio Aerografu – Szymon Chwalisz na facebooku


MOTOCYKLISTA na facebooku



Podziel się z innymi

Dodaj komentarz