Tylko u nas!
Dodano 12 miesięcy temu

Pomysł na… świąteczny spacer w Wielkiej Brytanii

(2 opinie)

Święta Wielkanocne są często powodem do odwiedzin rodzinnych. Raz my do nich, innym razem oni do nas. A jeżeli oni mieszkają w południowej części Wielkiej Brytanii i właśnie pojechaliście ich odwiedzić, na świąteczny spacer można się wybrać do niesamowitego muzeum motocykli, stworzonego przez byłego zawodnika Sammy Millera.   

Warto odwiedzać muzea motocyklowe. To niesamowite przeżycie i dobra lekcja motocyklowej techniki. Największym na świecie jest amerykański Barber Vintage Motorsports Museum (w stanie Alabama). W Europie takich, które zapierają dech w piersiach na kilka godzin, jest ok. 30 – 40. Nieco mniej spektakularnych, ale nadal bardzo ciekawych, jest pewnie jeszcze ok. 100. Jadąc w podróż służbową, wakacyjną czy w odwiedziny do krewnych na święta warto sprawdzić, czy w okolicy nie ma takiej placówki.

Muzeum motocykli Sammy Millera jest jednym z tych zapierających dech w piersiach na kilka godzin. Znajduje się na południu Wielkiej Brytanii, w miejscowości New Milton w hrabstwie Hampshire, zaledwie kilka kilometrów od wybrzeża i Kanału La Manche. Od Londynu dzieli go dystans 160 km, od Portsmouth – 70 km, a od przeprawy w Dover – 270 km.   

Umieszczona na dwóch poziomach ekspozycja została podzielona na kilka tematycznych części, m.in. motocykle: trialowe, wyścigowe, turystyczne oraz kolekcje Nortonów i Vincentów (HRD). Do tego można tu zobaczyć kilkanaście prototypów, w tym kilka zbudowanych tylko w jednym egzemplarzu. Żeby nie zamulać (jak to czynili niektórzy dawni pisarze z opisami przyrody) do tego tekst załączam ponad 30 fotek.  

Zwiedzając to muzeum odniosłem wrażenie, że dwoma głównymi nurtami zainteresowania Millera są motocykle ciekawe konstrukcyjnie i modele sportowe. Nie traficie tam na nudne, nijakie seryjne egzemplarze. Jeżeli już coś pochodzi z seryjnej produkcji są to modele wyjątkowe i ciekawe. I jeszcze rzecz – wydaje mi się, że kluczowa – motocykle ze zbiorów Sammy Millera są w pełni sprawne! Nie są to ekspozycyjne wydmuszki, jak w innych muzeach. Wystarczy trochę paliwa i motocykle ożywają. To jest historia najwyższej próby

Warto też wspomnieć o twórcy tego przybytku kultury technicznej, zwłaszcza że w swojej karierze sportowej startował również na zawodach w naszym kraju. Urodzony w 1933 roku Sammy Miller to legenda rywalizacji motocyklowej – rajdowej, wyścigowej, trialowej i motocrossowej. Po raz pierwszy w wyścigu wystartował, gdy miał 16 lat. Był zawodnikiem bardzo uniwersalnym, choć największe sukcesy osiągną w dyscyplinach terenowych, np. 11 razy był mistrzem Wielkiej Brytanii w trialu i dwukrotnie w tej samej dyscyplinie zdobył mistrzostwo Europy, wywalczył dziewięć złotych medali w Międzynarodowych Sześciodniówkach (Six Days).

Dwa raz startował również w Polsce, w Rajdzie Tatrzańskim, w latach 1960 i 1961 (w obu na Arielu). W 1960 roku wygrał rywalizację w Tatrach i obok złotego medalu jako nagrodę dostał motocykl WFM 125. Wiąże się z tym pewna anegdota opowiadana przez stary zawodników – Sammy Miller po zwycięstwie stanął na podium, dostał medal i nagrodę (ową WFM-kę). Podobno nie minęła godzina od oficjalnej ceremonii, a WFM-ka miał już nowego właściciela.             

W połowie lat 60. Miller założył firmę zajmującą się częściami motocyklowymi. W siedzibie tego przedsiębiorstwa postawił kilka swoich starych motocykli i to stało się zalążkiem późniejszego muzeum. Dziś prezentowanych jest tam 420 wyjątkowo ciekawych motocykli, z których tylko 5 jest nie niesprawne. Pozostałe 415 w każdej chwili jest gotowe do odpalenia.

Jeżeli nadal masz wątpliwości, czy warto tam pojechać, na portalu youtube wpisz w oknie wyszukiwanie „Sammy Miller” wyskoczy Ci kilkanaście filmików z odwiedzin w tym muzeum.  

            Na koniec życzę Wam wesołych Świat. 



Podziel się z innymi

Dodaj komentarz