Wyróżnione
Dodano 3 lata temu

Honda CRF1100L AfricaTwin AdventureSports DCT – dwa spojrzenia w jedną stronę :)

(1 opinia)

Poza tymi sytuacjami – automat działa naprawdę perfekcyjnie. Jednostka sterująca wyposażona jest w dość długą listę czujników – i skutecznie informuje zarówno układ ABS, jak też sterownik zmiany przełożeń o tym czy motocykl jest pochylony, jedzie w zakręcie, wjeżdża na wzniesienia albo z niego zjeżdża, przyspiesza, czy też zwalnia. Ta cała masa informacji jest całkiem skutecznie przetwarzana i do wyjątków należą sytuację gdy motocykl bez powodu zmienia lub też przytrzymuje bieg. A wtedy i tak pod ręką mamy dwa przyciski do ręcznej korekty jego działania – czyt. zmiany biegu w górę lub w dół.

Przełożenia zmieniają się praktycznie bezgłośnie. Ciche „klink” słychać naprawdę rzadko. Sama zmiana przełożeń pozbawiona jest również szarpnięć. Niejeden z nas chciałby mieć taką powtarzalność w skutecznej zmianie biegów, jak ta skrzynia ?

Co do samego ABS’u natomiast – działa po prostu genialnie. Aktywuje się właśnie w tych momentach, w których jest naprawdę potrzebny. A jeżeli chcemy wrócić do korzeni i przynajmniej częściowo, samemu objąć kontrolą doskonałe hamulce Hondy CRF 1100L – możemy dezaktywować ABS dla tylnego koła. Ta przydatna w terenie funkcjonalność, aktywowana jest z poziomu nowego interfejsu użytkownika.

Sprawę ułatwia nieco fakt, że do sterowania nim służy duży, kolorowy panel – czytelny praktycznie w każdych warunkach. Duża zmiana in-plus w porównaniu z pierwszą CRF 1000. Co więcej – posiadacze telefonów spod znaku nadgryzionego jabłuszka mogą sparować je z ww. „telewizorem”. Dla obsługi żywotnie potrzebnych wskazań dot. samego motocykla, pozostaje wówczas mały, monochromatyczny wyświetlacz LCD.

Wszystko to schowane jest za dość wysoką, aczkolwiek dość wąską szybą. Przy wzroście ~180cm szyba w swym górnym położeniu, pozostaje niestety w polu widzenia. Co przy opadach deszczu lub przejechaniu przez las pełen robali – mocno ogranicza widoczność. Co więc robimy? Oczywiście opuszczamy szybę. Ma przecież kilkustopniową regulację. Do tej czynności musimy jednak użyć dwóch rąk. Pozostaje więc zatrzymanie motocykla, lub też ekwilibrystyka przy wykorzystaniu tempomatu. To jednak może być dość trudne, gdyż przynajmniej testowany motocykl, w zakresie prędkości od ok. 40 do ponad 90 km/h, wpadał w dość nieprzyjemną, narastającą shimmę. Pozostaje więc albo przyspieszyć.. albo stanąć. Przestawiona do najniższego położenia szyba, zapewnia widoczność ponad jej krawędzią. Powyżej 120km/h zapewnia też niestety turbulencje, o dość wysokiej częstotliwości. Kask wpada wówczas w bardzo nieprzyjemne drgania. I bądź tu mądry. Producenci akcesoryjnych szyb zapewne już zacierają ręce..

Nie samą szybą jednak motocykl stoi. W mniej wymagających warunkach nowa Africa zapewnia naprawdę przyzwoity komfort podróżowania. Spokojnie możemy zatrzymywać się tylko na tankowanie. Co przy spalaniu na poziomie lekko ponad 6l/100km, następuje co około 350-400km.

Poranny start z Warszawy, dwa tankowania i wieczorem zatrzymujemy się na wspomnianych na początku tego tekstu Bałkanach. Dla nowej Hondy CRF 1100L to nic nadzwyczajnego. Co więcej – następnego dnia będziemy chcieli jechać dalej. Całkiem żywiołowy silnik, komfortowe zawieszenie i dość wygodna kanapa – to doskonały zestaw do przemierzania świata.

Testy prędkości maksymalnej (przeprowadzone na niemieckiej autostradzie oczywiście) wykazały, że motocykl dość sprawnie rozpędza się do prędkości ponad 200km/h. Maksymalnie do ok. 220km/h. Pod koniec tego zakresu pojawia się lekkie wężykowanie. Winowajcą może tu być plastikowy, centralny kufer o wielkości małej szafy. Spokojnie zmieścimy do niego turystyczną lodówkę lub zestaw ubrań na weekendowy wypad, przykryty z wierzchu wyjściowymi pantoflami i garniturem pozostawionym na wieszaku, a jedynie złożonym na trzy. A pamiętajmy też o tym, że w odwodzie pozostają dwa, całkiem pojemne, plastikowe boczne kufry. Po ich założeniu motocykl robi się jednak dość szeroki – o skutecznym przeciskaniu się w napotkanych po drodze korkach, możemy wtedy zapomnieć.

Z pozycji pasażera też jest całkiem przyjemnie. Układ podnóżki-siedzenie zapewnia wygodną pozycję. Co przy ergonomicznie umieszczonych uchwytach oraz zacnej powierzchni siedziska zachęca, z punktu widzenia plecaczka, do dalekich podróży. Ba – nawet dwóch rosłych chłopów może rozsiąść się na tym motocyklu dość wygodnie, nie siedząc przy tym na sobie.

W szeroko rozumianej turystyce, może nieco przeszkadzać brak centralnej stopki w seryjnym wyposażeniu. Smarowanie łańcucha czy też demontaż koła w trasie, mogą być pewnym wyzwaniem. Chociaż w przypadku nowej Hondy CRF 1100L Adventure Sports możemy liczyć na to, że z pomocą przyjdzie nam zestaw do naprawy opon bezdętkowych. Takie bowiem są zastosowane w tym modelu. A wszystko to dzięki  użyciu nowego rodzaju felg w jej szprychowanych kołach.

Jeżeli już o kołach mowa. Przód ma rozmiar 21”, tył to natomiast 18”. Taki zestaw mruga do jeźdźca znacząco – zjedź w końcu z tego nudnego asfaltu. Przepinamy wówczas tryb pracy na GRAVEL lub OFF ROAD i dzida w królestwo szutrów i bezdroży. Testowana Honda CRF 1100L posiadała co prawda standardowe zawieszenie, ale nawet ono robi tu doskonałą robotę. Szutrowe autostrady możemy pokonywać z iście autostradowymi prędkościami. Zjazd w kopny piach lub głębokie wertepy/koleiny – wymusza więcej skupienia. Ważąca 250kg Africa niekoniecznie nadaje się do nauki jazdy w terenie. Wprawny motocyklista dojedzie nią jednak w wiele trudno dostępnych miejsc. Może tylko nieco wolniej od lekkich, wyczynowych enduraków. A nawet jeżeli gdzieś utknie – to jest szansa, że  motocykl jedynie oprze się na wyglądającej na dość solidną, fabrycznej, aluminiowej osłonie silnika.

Co jest warte podkreślenia, zarówno silnik jak i skrzynia zupełnie mu w tym nie będą przeszkadzały. Co więcej, w zestawie z podwoziem, są mu w stanie wybaczyć sporą ilość błędów. Jedyne o czym warto by wówczas pomyśleć,  to o nieco bardziej uterenowionych oponach, niż testowane Metzelery Karoo Street.

Dla kogo jest więc nowa Africa Twin? Jak dla mnie jej strefa komfortu to boczne, kręte drogi przeplatane lekkim terenem. Ale gdy przyjdzie nam chęć na szybki przelot lub konieczność tranzytowego pokonania dłuższego odcinka – też da radę. Wszędzie na pewno sprawi jeźdźcowi dużo radości.

Co ciekawe, ten offrodowy rozmiar kół 21 i 18 cali, zdaje się w ogóle nie przeszkadzać Hondzie CRF 1100L w jeździe po asfaltowych winklach. Motocykl połyka szybkie łuki i ostre zakręty, jak po przysłowiowych szynach. Wsiadasz i czujesz jakbyś jeździł nim od dawna. Duże brawa dla konstruktorów – zawieszenie plus lekko zmodyfikowana rama, czynią nową Hondę Africa Twin jeszcze sprawniejszym sprzętem do winklowania. Po zmroku, jazdę w zakrętach na Hondzie AT w wydaniu Adventure Sports, ułatwiają trzystopniowe lampy LED, doświetlające wewnętrzną stronę łuku drogi. Doskonale uzupełniają iluminację którą zapewnia główny, również wykonany w technologii LED, reflektor.

W nowej CRF 1100L nawet w dzień ciężko zapomnieć o włączonym kierunkowskazie. Po prostu przednie lampki migaczy skrojone są tak, że kierowca widzi, że świecą. Nieco trudniej niestety, przynajmniej na początku, jest je włączyć. Otóż przycisk klaksonu, umieszczony jest w pozycji, w której intuicyjnie szukamy włącznika kierunkowskazów. Cóż – efekty typu światło i dźwięk na pewno nie pozostaną niezauważone. Jeżeli kierowca stojący przed nami nie obrazi się na to trąbienie, to na pewno nas zauważy. Może to nowy pomysł na zwiększenie bezpieczeństwa?

Do ergonomii przełączników łatwo jednak się przyzwyczaimy. Szczególnie, że ciężko się z nowej Hondy Africa Twin schodzi. Ona cały czas zachęca: jedź dalej. Zobacz co jest za kolejnym zakrętem. Sprawdź co kryje się za tamtym wzniesieniem. Odkręć trochę mocniej. Nie wiem jak Wy – ale ja swoją starą Nokię odkładam do szuflady. Na codzienne przeloty i tę, bardziej cywilizowaną turystykę, zabieram smartfon spod znaku nowej Hondy Africa Twin. LWG

Tomasz Kępiński „Kępek”



Podziel się z innymi

Dodaj komentarz