Dodano 1 rok temu

Honda CB650R E-Clutch – inne spojrzenie

(1 opinia)

Tym razem w redakcji Motocyklisty opisanie wrażeń z jazdy CB650R przypadło Tomkowi Szczerbickiemu. Tomek oczywiście wypełnił tą rolę w dwój, a w zasadzie w trójnasób 😉. Po pierwsze motocykl przekazał w moje ręce bez przysłowiowej ryski, swoje odczucia opisał z charakterystyczną dla siebie lekkością i starannością, no i po trzecie jak zwykle zachęcał do polemiki, gdyż tylko różnica zdań prowadzi do postępu. Trochę żartobliwie, ale życzliwie odnoszę się do przygody Tomka z tym motocyklem, bo jakoś zawsze kojarzyłem go z motocyklami retro.

Tomasz Szczerbicki jest niekwestionowanym autorytetem w recenzji konstrukcji motocyklowych, jakie powstawały od bodajże początku produkcji poszczególnych, co bardziej znanych marek. Ma na swoim koncie też kilka znakomitych książek, z których wiedzę i doświadczenie czerpie wielu entuzjastów zamierzchłej motocyklowej przeszłości. Tenże właśnie Tomek zaprosił mnie do dyskusji nad jego spostrzeżeniami co do przytoczonej Hondy. Zachęcał mnie do dyskusji na temat jego spostrzeżeń i odczuć, kiedy przekazywał mi kluczyk. Przyznam, że jak przeczytałem jego tekst, to wpędził mnie nim w zakłopotanie. Trafna ocena, z którą trudno polemizować, a w moim przypadku tym bardziej przez szacunek do jego dokonań i wiedzy.

Zatem nie pozostaje mi nic innego jak ze swojego doświadczenia dodać kilka zdań i zdjęć, bo Honda CB 650R okazała się być wdzięczną modelką na tę okazję.

Aby napisać o motocyklu sensownego bez przypuszczeń jak mogłoby być, trzeba nim trochę pojeździć, i to w różnych okolicznościach. Zatem oprócz miejskich ograniczeń wokół miejsca zamieszkania udałem się w kierunku Nowego Miasta nad Pilicą, wybierając wsie i bezdroża omijające główny trakt szybkiego ruchu. Zawsze kilka godzin w siodle pozwala mi na refleksję, tym bardziej że staram się to połączyć z przyjemnością z jazdy, a kiedy ją coś zakłóca, to właśnie jest ten czas na tę refleksję 😉. Honda CB650R otrzymała w opcji E-Clutch, co też wyróżnia ją w swojej kategorii. Trochę poczytałem na temat tego rozwiązania na stronie producenta i na „Motocykliście” – co bardziej dociekliwych zachęcam do tego samego. Dołożenie tego urządzenia ma poprawić odczucia z jazdy, w zasadzie ułatwiając ją. Zatrzymanie i ruszenie bez użycia dźwigni sprzęgła daje pewien komfort, ale rutyna i przyzwyczajenie ciągnie lewą dłoń w kierunku manualnego wciśnięcia dźwigni sprzęgła, co też jest oczywiście możliwe. Właśnie Tomek nie mógł się wewnętrznie przełamać i z szacunku do powierzonego mienia zmieniał jak i redukował biegi w sposób tradycyjny. Cóż jak mawiają, przyzwyczajenie drugą naturą człowieka.

Ja jednak skupiłem się na zmianie przyzwyczajeń. Okazało się, że ruszenie z wyższego biegu np. 5 jest możliwe bez morderczego ślizgania tarcz sprzęgłowych, co następuje w przypadku manualnego użycia, i potrwa to dłużej, ale urządzenie będzie dostosowywało warunki, jakie mu zadamy, do optymalnego rozpędzania pojazdu. Oczywiście jest to ekstremalne wykorzystanie możliwości E-Clutch, niemniej jest to możliwe. Przy okazji urządzenie nie redukuje biegów (jak ma to miejsce w przypadku DCT), o czym musimy pamiętać podczas jazdy. W tym celu jako ułatwienie otrzymujemy tzw. Quick i Downshifter w jednym.

Co do reszty motocykla, nie zaskakuje, bo Honda przyzwyczaiła do swoich produktów pod kontem jakości, która wyróżnia ją wśród czwórki japońskich producentów motocyklowej myśli technicznej. Tak jest też w przypadku CB650R, o czym pisałem już przy okazji jazdy wersją z tradycyjnym sprzęgłem.






Podziel się z innymi

Dodaj komentarz